Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 1 marca 2015

Rude Romance

PROLOG  Życie modelki nie jest takie łatwe jak wydaje się to innym...

     Nadszedł ten czas, kiedy musiałam spakować do mojej czarnej walizki wraz z ubraniami moje całe dotychczasowe życie. Mimo, że byłam modelką i pracowałam bardzo dużo aby być rozpoznawalną osobą na ulicy, to o nauce też pamiętałam i cudem udało mi załapywać chociaż na czerwony pasek. No, ale po co opowiadam wam o moim życiu, jak nawet nie wiecie kim jestem? Więc... Nazywam się Nicola Lovays* , ale w mojej pracy mówią na mnie Victoria.
     Tydzień temu umarli moi rodzice, więc siedzę teraz w swoim pokoju, który i tak za parę godzin nie będzie już należał do mnie. Przeprowadzam się do swojej ciotki Titi, która ma duży dom, a mieszka sama, więc z chęcią mnie do siebie przyjęła. Z ciotką widziałam się bardzo dawno, ale myślę, że na pewno jest w porządku, tak zawsze mówiła mi mama...

~Pół godziny później~  
     Siedziałam już na łóżku swojego nowego pokoju, który był może z dwa razy mniejszy od mojego, mimo to był o wiele bardziej przytulny i ładniejszy. Naprzeciwko łóżka, znajdowała się toaletka, na której zdążyłam poukładać już wszystkie swoje kosmetyki. Po mojej lewej stronie stało biurko, na którym obecnie nie leżała ani jedna książka, bo nie zdążyłam jeszcze wszystkiego poukładać. Ściany były pomalowane na bladoróżowy kolor, z wyjątkiem jednej, która miała na sobie fototapetę z wieżą Eiffla. Podniosłam się ze swojego łóżka dotykając jednocześnie swoimi gołymi stopami zimne panele. Zeszłam na dół do kuchni i podeszłam do cioci, która siedziała przy stole i czytała jakieś czasopismo.

  - Nic, wiesz... - zaczęła mówić, ale jej przerwałam.
  - Wiem ciociu. Napisali, że rodzice nie żyją...
  - Tak, ale napisali ostatnio o twoim pobycie na ich pogrzebie, że widać było... - znów zaczęła mówić, ale jej przerwałam.
  - Że w ogóle się nie przejmuję ich śmiercią. To też wiem ciociu. Nie wiem, jak oni mogą tak myśleć - rzekłam siadając naprzeciwko kobiety.
  - Nicola, tak mi przykro - szepnęła Titi podchodząc do mnie i przytulając mnie. Ucałowała mnie delikatnie w głowę, tak jak zawsze to robiła moja mama...
  - Wiem, ciociu. Mi też. Bardzo mi ich brakuje - powiedziałam, a po moim policzku spłynęła łza.
  - Nicuś, nie płacz kochanie - szepnęła i wtuliła się we mnie jeszcze bardziej,  - Wszystko się ułoży, zobaczysz. Na mnie zawsze możesz liczyć...

                                                                           ROZDZIAŁ 1 
                                                                       NEVER GIVE UP :) 
   
     Weszłam do jasnoniebieskiego budynku, w którym panowały same jasne kolory, nie było to ani trochę w moim stylu, aczkolwiek podobało mi się tu. Rozejrzałam się, wokół mnie były popowieszane na ścianach dyplomy, medale i różne inne nagrody za uczestnictwo w konkursach sportowych, muzycznych i teatralnych. Podeszłam troszkę dalej i zobaczyłam anioła... A konkretniej nieziemsko przystojnego białowłosego chłopaka, który stał przy ścianie i grzebał zawzięcie w swoim czarnym plecaku. Skierowałam się w jego stronę by spytać go, gdzie znajduje się ten pokój gospodarzy, do którego miałam dostarczyć dokumenty potrzebne do rozpoczęcia nauki w tej jakże prestiżowej szkole.

  - Cześć, jestem Nicola. Mógłbyś mi może powiedzieć, gdzie znajduje się pokój gospodarzy? - spytałam. Chłopak natychmiast oderwał się od swojego plecaka i niepewnie zlustrował mnie wzrokiem. Wcale nie byłam z tego powodu ani trochę zdziwiona, iż tego dnia miałam na sobie czarną, obcisłą, krótką spódniczkę, która sięgała mi przed kolana, białą bokserkę z napisem 'Never Give Up' i czarne vansy.

 - Cześć, ja jestem Lysander, ale mów mi Lys. Tak, jest on naprzeciwko schodów, które zobaczysz jak będziesz szła prosto i skręcisz w lewo, zresztą z pewnością zobaczysz je od razu. - rzekł posyłając mi ciepły uśmiech, co odwzajemniłam i pomachałam rzucając 'cześć'. Zastukałam do białych drzwi, które zdobiła złota i ozdobna tabliczka z ozdobnym napisem ''Pokój Gospodarzy''. Po drugiej stronie usłyszałam ciche ''proszę'' i weszłam do środka. Za biurkiem stał również przystojny, lecz nie taki jak Lysander chłopak, który ubrany był w śnieżnobiałą koszulę, błękitny krawat i spodnie, w kolorze musztardowym.

 - Hej, jestem Nicola  Lovays i przyniosłam dokumenty, których było brak. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. - rzekłam podając mu miętową teczkę z niezbędnymi papierkami.
 - No cześć. Jasne, przejrzę je, a jak czegoś będzie brakować to ci o tym powiem - rzekł - Tak w ogóle to oto twój plan lekcji. Pierwsza lekcja zaczyna się w sali B, która jest naprzeciwko tego pokoju.
 - Dobrze, to ja już lecę. Do zobaczenia.
 - Pa.

     Weszłam do swojej klasy, gdzie za parę minut miała rozpocząć się lekcja i zajęłam jedyne wolne miejsce, przy białowłosej dziewczynie. Białowłosa była osobą o ciemnooliwkowej karnacji i nietypowym stylu ubierania. Zauważyłam podobieństwo pomiędzy jej ciuchami, a ciuchami Lysandra. Obydwoje ubierali się w stylu wiktoriańskim, lecz chłopakowi o wiele bardziej pasował ten styl, niż dziewczynie. Widać, że ona była osobą, która łatwo otwierała się przed innymi, a on był uczniem tajemniczym i skrytym. Przegadałam z nią całą przerwę i ponad połowę lekcji, gdyż często z Rozalią byłyśmy karcone za nasze rozmowy przez pana Farazowskiego. Wyszłyśmy z klasy i skierowałyśmy się na dziedziniec. Usiadłyśmy na ławce i kontynuowałyśmy przerwaną nam rozmowę. Rozalia opowiadała mi o wszystkich osobach z tej szkoły, wspomniała też o jakimś Kastielu, który bardzo się zmienił po tym, jak jego była już dziewczyna Debrah z nim zerwała.

 - Nic*, może pójdziemy teraz na zakupy, co o tym myślisz? - spytała
 - Chętnie, tylko pójdziemy jeszcze do mojego domu, bo teraz mam zbyt mało pieniędzy - rzekłam i skierowałyśmy się w stronę mojego domu. Zabrałam ze swojej koperty z pieniędzmi trzysta złotych i wyszłam z domu. Skierowałyśmy się do najbliższego centrum handlowego i zupełnie zatraciłyśmy się w ciuszkowym świecie. Przy przymierzaniu ubrań, miałyśmy mnóstwo zabawy i frajdy. Zakładałyśmy nawet męskie rzeczy i udawałyśmy w przebieralni mężczyzn. Rozalia naprawdę miała dobre oko do ubrań i świetnie doradziła mi, w których ciuchach wyglądam ładnie, a w których nie. Czułam się z nią, jakbyśmy znały się od dziecka, a znałyśmy się przecież dopiero parę dobrych godzin...

**Sen**
     Biegnę przez ciemny las, w czarnej długiej sukni. Uciekam przed nim... Przed moim chłopakiem...
 - Nie uciekniesz ode mnie księżniczko - słyszę w swojej głowie jego bardzo męski i kpiący głos. Przyspieszam tempo swojego biegu, ale ucieczkę utrudnia mi bardzo długa suknia. Upadam w jakieś zarośla parząc przy tym całe swoje ciało. Chcę podnieść się do biegu, lecz czuję mocne ciągnięcie za włosy i czuję jak się unoszę. Po chwili moja twarz jest na tej samej wysokości, co twoja...
 - Mówiłem, że nie uciekniesz... - słyszę twoje słowa i po chwili...

***


*Czyt. Nik

                                                Rozdział 2                                                                                 ,,Ty nic nie rozumiesz''


  Zerwałam się z mojego łóżka mając w swoich oczach łzy, które po paru sekundach spłynęły po moich czerwonych policzkach. Nie wiedziałam, co oznacza ten sen, byłam pewna, że Steve da sobie w końcu ze mną spokój, ale najwyraźniej myliłam się. Nie wiedziałam, czy powiedzieć o tym śnie mojej ciotce, bo to ona pomagała mi się otrząsnąć po zerwaniu z tym bezdusznym chłopakiem. Jednego byłam na sto procent pewna, nie powiem o tym Rozalii, na pewno nie teraz, za mało ją znam i tak naprawdę nie jestem w stanie nic konkretnego o niej powiedzieć.

Dwie godziny później
     Siedziałam sobie jak gdyby nigdy nic na lekcji historii i bazgrałam sobie na końcu swojego zeszytu rysując jakieś dziwne szlaczki. Bez przerwy myślałam o Stevie. Miałam jakieś dziwne przeczucie, że wróci i będzie chciał się zemścić...

- Nicole, proszę mi odpowiedzieć na moje pytanie - krzyknęła zdenerwowana
nauczycielka, co wywołało u mnie lekkie zmieszanie, że drugi dzień, a już popełniłam swoją gafę. Super - pomyślałam.

- Przepraszam, ale zamyśliłam się - powiedziałam patrząc prosto w oczy, z których tryskała złość pani Smith.

- Eh... Dobrze, ciesz się, że mam dobry humor i że jesteś tutaj nowa. Inaczej byłabyś już u pani dyrektor - odpowiedziała chłodnym głosem, który niemalże
wywołał u mnie ciarki. Resztę lekcji grzecznie siedziałam starając się nie być myślami daleko od mojej klasy i pani Smith. W końcu z tej nudnej lekcji wyrwała mnie najpiękniejsza muzyka dla uszów moich i ludzi z mojej klasy. Jedni wstali i wybiegli na dziedziniec, a inni poszli na drugie piętro, gdzie rozpoczynał się podobno jak zawsze na przerwach, miniturniej gry w ping-ponga. Ja nie chciałam się nigdzie wybierać, usiadłam na parapecie i wyjęłam z kieszonki moich jasnoniebieskich dżinsów swojego smartfona. Zobaczyłam, że mam nowego sms-a od mojego szefa. Pewnie znów jakaś sesja zdjęciowa - pomyślałam i zagłębiłam się w treść wiadomości, z której wynikało, że tuż po zajęciach mam zjawić się w studiu i z jakimś chłopakiem pozować do zdjęć reklamy rowerów. W sumie cieszyłam się, że mój szef zawsze znajdzie dla mnie jakąś fajną sesję, która na szczęście nie jest tylko na jeden temat, który jest w dodatku bardzo monotonny. Po lekcjach gdy wybiegłam na dziedziniec, wpadłam na jakiegoś typka.

- Ej, mała uważaj jak łazisz! - wrzasnął. Chłopak mimo iż był przystojny miał w sobie coś takiego odpychającego, nie to nie jego czerwone włosy, które świetnie komponowały się z jego jasną karnacją i czekoladowymi tęczówkami, w których można było się zatracić. Jego usta wręcz kusiły by złożyć na nich delikatny pocałunek, który przerodził by się w bardziej namiętny, lecz byłyby może trochę ładniejsze, gdyby pojawił się na nich choć cień uśmiechu.

- Sam patrz przed siebie, a nie z papierosem łazisz, jakbyś był naćpany - rzekłam, na co uśmiechnął się perfidnie. To musiał być ten Kastiel, o którym opowiadała mi Rozalia. Rzeczywiście z niego straszny bufon. Nie przejęłam się nim ani trochę, ominęłam go chcąc w końcu pójść do studia, rozpocząć kolejną sesję z jakimś przystojniakiem i w końcu pójść do domu. Poczułam na swoim nadgarstku mocny uścisk, co uniemożliwiło mi ucieczki. Zbliżył się do mnie i odgarnął pasmo moich czarnych włosów za ucho, zarumieniłam się lekko i spuściłam wzrok. Czerwonowłosy przybliżył się do mnie jeszcze bardziej, przymknął oczy i już miał wykonać ten pierwszy krok, ale mu się to nie udało... Wreszcie obudził się we mnie honor i pomyślałam sobie, że na pewno nie będę taka łatwa. Wpiłam swoje długie paznokcie w jego skórę, na co krzyknął. Korzystając z okazji, uciekłam i skierowałam się do studia, gdzie czekały na mnie ukochane zdjęcia. Za sobą słyszałam głośne przekleństwa chłopaka. Wbiegłam do studia i od razu skierowałam się do pomieszczenia, w którym robione miały być zdjęcia. To kogo zobaczyłam w pomieszczeniu zamurowało mnie...

- Steve? Co ty tu robisz? - spytałam podchodząc do chłopaka.

- Skarbie, nie myślałaś chyba, że tak łatwo się mnie pozbędziesz co? - rzekł obejmując mnie w tali. Odsunęłam się od niego.

- Czego chcesz?

- Ty nadal nie wiesz? Wiem, że zmieniłaś szkołę, a tam nie wiedzą jeszcze, że przespałaś się ze mną dla pieniędzy.
- Ty nic nie rozumiesz! Moja mama zachorowała na raka, a tata stracił pracę... Musiałam coś zrobić! - teraz byłam wściekła. Moją złość potęgowało to, że zielonooki wyszczerzył się i widać, że wcale nie miał ochoty mnie przestać denerwować.
- Musiałaś, ale te pieniądze i tak niewiele pomogły twojej mamusi, co nie? Zdarzył się później ten okropny wypadek - rzekł - Naprawdę nie domyśliłaś się, że to ja, mogę mieć coś w tym wspólnego? - powiedział.



          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój tekst